i postawił pierwsze kroki w krainie blogosfery i muzyki zarazem:) Imponujący debiut (nie chwaląc się miał z kogo brać przykład:))
Muzyka lamusa: Na dzień dobry radio
Muzyka towarzyszy mi od zawsze, klasyk powiedziałby, że „od niepamiętnych czasów”… Rzeczywiście moje muzyczne początki to głęboka komuna, ale jak to dokładnie się zaczęło, nie pamiętam. Kojarzę tylko pracownię ojca i Beatlesów gdzieś w radio marki Jowita.
I pamiętam później słuchanie Trójki, kiedy Jerzy Janiszewski w każdą niedzielę o 12:00 puszczał całą dyskografię Beatlesów, płyta po płycie, nawet bootlegi. Wszystko za pomocą kabla (nie zawsze łączył) i magnetofonu kasetowego Grundig (a później Kasprzak) nagrywałem na taśmy Stilon Gorzów.
Tamte czasy, dla dzisiejszej młodzieży są czymś niewyobrażalnym, nie było płyt w sklepach, a jeśli to tylko „spod lady”. Nakłady przedruków wydawnictw zachodnich ukazywały się w tak małych ilościach, że znikały ze sklepów w minuty. Polska muzyka pojawiała się również w dość ograniczonych nakładach, a winyl używany do tłoczenia płyt był średniej jakości. Dlatego pozostawało radio, niekoniecznie polskie, i enklawa jaką były sklepy Pewexu i komisy z płytami. To był ten drugi świat, który świecił kolorami na tle szarej komunistycznej ulicy. Niestety płyty z tych „enklaw” osiągały tak horrendalne ceny, że były praktycznie poza zasięgiem. Pozostawali koledzy jak Marcin, którego brat – górnik zarabiał wtedy bardzo dobrze i było go stać. Kupował płyty dziesiątkami i przywoził do domu, a ponieważ po weekendzie znowu jechał na Śląsk mieliśmy z kolegą je wyłącznie dla siebie. Je i odpowiedni sprzęt do słuchania.
Radio to zupełnie inna historia. Popołudniowe audycje Programu Trzeciego, które pokazały Polsce co to potęga 4AD – malutkiej alternatywnej wytwórni spod Londynu która wypromowała takie tuzy muzyczne jak Cocteau Twins, Clan of Xymox, Wolfgang Press, Dead Can Dance, Throwing Muses czy X – Mal Deutschland. Oprócz Janiszewskiego i Trójki z jej popołudniowymi audycjami, był jeszcze, a w zasadzie przede wszystkim, Tomasz Beksiński. Ten człowiek, który popełnił samobójstwo 24.12.1999 roku, z obawy przed nowym wiekiem i idącą za nim ogólną degrengoladą nie tylko w muzyce, ale kinie i ludzkich obyczajach, ukształtował swoimi nocnymi audycjami wiele gustów muzycznych, w tym i mój. Może nie do końca ukształtował, bo ten proces trwa do dziś, ale niczym mistrz wskazał drogę, którą od tamtego czasu podążam.
I stąd idea tego bloga. W zasadzie nie mam bloga a zawsze chciałem mieć. W takim miejscu? ktoś zapyta. Tak – właśnie tutaj, bo portal pomniksmolensk.pl ma swoje wiodące tematy, niemniej nie jesteśmy ludźmi monotematycznymi, i mam nadzieję, że można to pokazać miedzy innymi w taki właśnie sposób.
czytaj dalej…
http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=3568