Macierewicz obnaża kłamstwa Laska!
Z o. dr. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, dyrektorem Radia Maryja, rozmawia Krzysztof Losz
Gdy dwa lata temu rozpoczynały się protesty przeciwko dyskryminacji Telewizji Trwam, od niektórych polityków partii rządzącej słyszałem, że po kilku miesiącach energia społeczna się wyczerpie, kilka manifestacji i po wszystkim.
– Powiem nawet, że ten zapał nie gaśnie, ludzie dopiero się „rozpalają”. Jestem przekonany, że nie ustąpią w sprawie Telewizji Trwam. Chciałbym zwrócić uwagę na ten fenomen, bo tę sprawę popiera rzesza Polaków. Młodzież i dorośli, inteligencja, studenci i profesorowie, robotnicy i rolnicy, organizacje społeczne i samorządy: sejmiki, rady miast, gmin, posłowie i działacze społeczni. Od początku mamy wsparcie księży biskupów, którzy indywidualnie występowali do KRRiT. Przyznania Telewizji Trwam koncesji na nadawanie cyfrowe domaga się Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski i Episkopat in gremio. W całej Polsce i za granicą odbyło się ponad 160 marszów i manifestacji. W ostatnich dniach odbyły się one w Warszawie i we Włodawie, a także w Paryżu i Toronto. I cały czas są przygotowywane kolejne protesty. To będzie rosło, bo coraz większe jest zdenerwowanie Polaków z powodu działań władz.
W niedzielę na manifestacji słyszałem głosy osób rozgoryczonych. Ludzie mają żal do władz, bo katolicką telewizję popierają miliony, a ich postulaty są ignorowane. Z drugiej strony wystarczy, że jakaś niewielka lewacka grupa, chociażby lobby homoseksualne, wysunie swoje żądania, a władze zaraz się z nią spotykają, obiecują pomoc, wsparcie etc.
– Bo to jest patologia. Ona jest obecna w polityce, mediach, gospodarce. O tej patologii pisał ks. bp Adam Lepa w sobotnio-niedzielnym wydaniu „Naszego Dziennika”. To jest patologia, że jedna opcja, lewicowa, ma największe media pod kontrolą. Wszystko zaczęło się w 1989 r., gdy dzielono RSW Prasa – Książka – Ruch. Oni zawłaszczyli wszystko, to samo potem było z koncesjami telewizyjnymi i radiowymi. Tak samo rozdali sobie wielkie zakłady, banki. Przecież wtedy zlikwidowano 4 tysiące wielkich polskich przedsiębiorstw. A to był chleb dla milionów ludzi. Oni się nie liczą z przyszłością milionów ludzi, byle tylko napełnić swoją kieszeń. I to jest właśnie ta patologia, to jest chore. Dlatego pytam: czy to jest oligarchia, czy już totalitaryzm? My niestety wracamy do totalitaryzmu. Zwiastunem tego jest sytuacja w mediach, gdzie prawo do istnienia i wyrażania opinii ma praktycznie jedna opcja.
A gdy ktoś próbuje ten układ medialny naruszyć, spotyka się z brutalną reakcją, bo wchodzi na cudze poletko.
– Niestety, tak się rzeczywiście dzieje. I dlatego tak ważna jest postawa ludzi, którzy ofiarnie wspierają Telewizję Trwam. Oni nie zgadzają się na istnienie tego medialnego układu, oni chcą mieć prawo do nieskrępowanego oglądania katolickiej telewizji.
W czerwcu ma zostać rozstrzygnięty drugi konkurs na cztery miejsca na MUX-1. Nie kryje Ojciec obaw o jego wynik, Telewizja Trwam znów może zostać pominięta przez Krajową Radę?
– My po prostu widzimy, co się w kraju dzieje. Chodzi nie tylko o posunięcia KRRiT, ale prezydenta i rządu. Przecież przewodniczący Krajowej Rady Jan Dworak czy pan Krzysztof Luft to ludzie prezydenta Bronisława Komorowskiego. I pan prezydent, i panowie Dworak czy Luft podkreślają, że są katolikami, ale jednocześnie dopuszczają do dyskryminacji katolickiej stacji.
W tej sytuacji przypominanie przez katolików o swoich prawach, presja społeczna jest jak najbardziej potrzebna.
– Trzeba głosić prawdę, ale również demaskować zło. Nazywanie zła po imieniu też jest ewangelizacją. I trzeba to robić. Wielu ludzi nie wie, co jest złem, nie zdają sobie z tego sprawy. A to już jest w dużym stopniu skutek zawłaszczenia mediów przez jedną grupę, o czym już mówiłem. Oni wręcz wmawiają ludziom, że zło jest dobrem, i nie chcą dopuścić do tego, aby do Polaków dotarła prawda, bo to nie leży w ich interesie. A to już nie jest demokracja, gdy tłumi się wolność słowa.
Podczas niedzielnej manifestacji podkreślał Ojciec, jak bardzo ważna w naszym działaniu jest wiara w Opatrzność, modlitwa, która musi towarzyszyć naszym działaniom w obronie Telewizji Trwam.
– Oczywiście. Potrzebna jest jednak nie tylko modlitwa w intencji Telewizji Trwam, ale w intencji Polski i świata. Mamy maj i ja w niedzielę na placu Zamkowym przypomniałem objawienia fatimskie. Matka Boża w 1917 r. ostrzegała, że jeśli ludzie się nie nawrócą, nie będą pokutować, to wybuchnie druga, straszniejsza wojna. I tak się niestety stało.
I teraz też potrzebne jest nam nawrócenie, bo widzimy, jakie spustoszenie w świecie sieje szatan. Spójrzmy na sprawę wychowania, kształcenia dzieci, traktowania rodziny. Przecież te rzeczy wyglądają gorzej niż przed pierwszą czy drugą wojną światową. Zło idzie jeszcze głębiej, czego przykładem jest rewolucja genderowa. To jest uderzenie w obyczaje. Dzieje się to, co mówił jeden z mistrzów loży masońskiej Wielki Wschód, że zniszczą Kościół nie rzeczowymi argumentami, ale zniszczeniem obyczajów. I to się teraz dzieje, widzimy niszczenie obyczajów, człowieka, i to od dziecka! To jest bardzo niebezpieczne. W to są wciągane przedszkola, szkoły, uczelnie. Przecież tych propagandystów genderowych kształci się na polskich uniwersytetach. Jak tak dalej pójdzie, jeśli te procesy nie zostaną zatrzymane, to nawet rodzice nie będą się mogli sprzeciwić indoktrynacji swoich dzieci przez tych propagandystów. A jak rodzice się sprzeciwią, to będą karani przez państwo.
Jakie działania będą podejmowane w obronie katolików i Telewizji Trwam jeszcze przed rozstrzygnięciem drugiego konkursu na multipleks cyfrowy?
– Będziemy nadal zbierać podpisy, organizować manifestacje. To ma też na celu uświadomienie ludziom istoty zła, jakie się dzieje, bo to już jest powrót praktyk totalitarnych. Spójrzmy na sytuację w mediach: one mają być w jednych rękach, bo wtedy można prowadzić skuteczną propagandę, można manipulować ludźmi. I my się na to nie możemy zgodzić, bo przyszłość będzie jeszcze gorsza. Dlatego trzeba ludziom otwierać oczy na to wszystko. Musimy też mieć świadomość, że lewica może zgodzić się na to, aby istniały, rozwijały się prawicowe, katolickie media, ale przez nią koncesjonowane. Kiedyś mieliśmy koncesjonowanych katolików w PRL, politykę koncesjonowania wobec Kościoła prowadzą teraz np. komunistyczne Chiny. I o tym niebezpieczeństwie też trzeba ludziom mówić. Ale podkreślam jeszcze raz: najważniejsza jest modlitwa. Od niej wszystko zaczynamy i nią kończymy.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/33332,dyskryminacja-trwam-to-patologia.html
Kosym Okiem. Sakiewicz i zdrada ideałów?
Ostatnio modne jest na Salonie pisanie listów otwartych. Doprawdy nie wiem dlaczego, gdyż pojęcie listu otwartego w moich oczach generuje jedną tylko myśl, że autor takiego listu skoro go pisze musi być: w kropce, matni, potrzasku, dole, ostrym wirażu albo jeszcze w czymś innym, więc efektownym rzutem na taśmę probuje dokonać nie tylko przewartościowania myśli odbiorcy listu, ale także i tych którzy ów list przeczytają. Wyjątkiem od tego jest jedynie Lech Wałęsa, któremu nikt takich listów ostatnio nie chce pisać, dlatego udziela on osobiście wywiadów, które mają obecnie za zadanie udowodnić, że hasło „O takie Polskie walczyłem” było od początku mylące.
Wspominam Wałęsę nie bez powodu, gdyż forma trybuna ludowego i połączona z nią przyszła pozycja w polityce praktycznie zawsze się sprawdzały niezależnie od dalszych aspiracji trybuna (jeśli chciał to się piął w górę – a z reguły zawsze chciał). Trybunów szukających więc sławy i poparcia mamy na polskiej scenie politycznej dostatek, to też każdy z wyborców znajdzie w tej gromadzie wcześniej czy później tego swojego, któremu w pełni zaufa i którego w razie czego popchnie ku roli politycznego wodza.
Tak było, i jest, z redaktorem Sakiewiczem. Wielu mu zaufało i wielu go poparło- kupując m.in. jego gazety, oglądając jego telewizję. Przyznam z pokorą, że w tej rzeszy ludzkiej byłem i ja, a moje zaufanie do niego – nim wyrzuciłem telewizor za okno – nie jest młodym, bowiem sięga „starożytnego” cyklu telewizyjnego „Pod prasą”, którego był gospodarzem, oraz pierwszych wydań „GP” i „Nowego Państwa”. Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Zdarzył się po pierwsze mord smoleński, dzięki któremu wzrosło skokowo zainteresowanie mediami redaktora Sakiewicza, gdyż rząd Donalda Tuska umoczony w zbrodni po uszy z przyczyn dla siebie zrozumiałych nie zamierzał nic w tej sprawie ujawnić. Tymczasem ludzie chcieli wiedzieć, znać prawdę. Interes więc kwitł. W internecie pojawiła się więc TV Niezależna, w prasie zjawiło się GPC. Zrobił się nadmiar, wzrosły aspiracje (rodziła sie Republika), trzeba to było jakoś wszystko ogarnąć ojcowskim ramieniem, może dlatego pan redaktor na moje postawione mu kiedyś pytanie, dlaczego nie odpowiada niemal wcale na swoim blogu internautom wzorem Rudeckiej-Kalinowskiej (źle-dobrze) odparł mi, że: jest zajęty tworzeniem nowych mediów.
Kiedy pisałem notkę pt. „Donald Tusk i polbolszewickie media”, po której to „Gazeta Wyborcza” zmuszona była przepraszać prof. Krasnodębskiego ustami Konstantego Geberta za jego brak czytania ze zrozumieniem, nie brałem wtedy pod uwagę faktu, że siła tych postbolszewickich mediów ( w opinii Geberta „jego Polski”) może być nie tyle potężna, co wręcz zaraźliwa. Nie znajdując więc żadnego na pozór racjonalnego wytłumaczenia dla decyzji red. Sakiewicza, dlaczego postanowił się on związać z postbolszewickimi mediami, stawiam na poczekaniu dwie hipotezy, z których pierwsza mówi o tym, że redaktor po prostu na własne życzenie postanowił skosztowć zatrutego jabłka, które mu z chęcią podano, licząc na to że ma w kieszeni antidotum na działanie trucizny-wirusa o czym sam pisał: „Jest jeszcze jedna bardzo istotna cecha myśli prawicowej: umiejętność realizowania postawionych sobie celów (…)” . Druga z hipotez, już bardziej kontrowersyjna, mówi wprost, że red. Sakiewicz po prostu zdradził swoje ideały którym był dotąd wierny i dlatego zostawił na przysłowiowym lodzie TV TRWAM wraz z jej szefem, a nie widząc obecnie innego sposobu na zatarcie swoich fatalnych kroków, napisał kolejny ugodowy, tym razem list otwarty do Ojca Rydzyka (pierwszy był prologiem o nazwie „Pokora”), gdyż ten uznając go niesłownego nie chce się z nim pod żadnym pozorem spotkać.
To oczywiście są tylko moje przemyślenia, ale jest tez jeden fakt, który jest w stanie je zalegalizować. Otóż, czemu ma służyć zapraszanie do TV Republika (pisałem o tym w jednym z komentarzy) skompromitowanych politycznie osób z ich równie skompromitowanymi treściami, których to absolutnie nie powinno się promować, baa, nawet o nich nie powinno się wspominać?
W związku z tym rodzą się kolejne pytania. Czy te wizyty na wizji nie zostały przypadkiem Sakiewiczowi narzucone w ramach umowy przez samego Solorza? A może na pozór liberalne postępowanie szefa Polsatu wobec TV Republiki i jej twórcy nie jest zwykłą pomocą, ile ubeckimi działaniami mającymi utrącić na pniu medialne zapędy prawicowego redaktora? Pytań jest mnostwo, choćby i takie (odsyłam do mojej notki „TV Republika droga do władzy?” ), że Solorz widząc nadchodzące zmiany wpuszcza na swój grunt Sakiewicza, tylko dlatego, bo traktuje go w formie żelaznego listu przed Jarosławem Kaczyńskim.
Pytań nasuwa się wiele, ale jak na razie jest tylko jedna sprawdzona odpowiedź. Redaktor Sakiewicz zostawił cynicznie samemu sobie szefa TV TRWAM Ojca Dyrektora, i dlatego pisze teraz do niego pokorne listy otwarte. A więc czuje źle i podle. A więc czuje się winnym.
http://mikker-story.salon24.pl/508996,kosym-okiem-sakiewicz-i-zdrada-idealow