By Weneda
Spektakl drugi – teatrzyk z „wolnym Państwem”
I cóż tam na scenie?
Akt 1.
Powracająca z Berlina armia, przetacza się przez Polskę jak Tsunami.
Nie ma świętości dla Zwycięzców.
Kradną metodycznie – wszystko.
Od narzędzi w fabrykach, Górę w Kowarach -bo to uran, rower, zegarek, a nawet dziurawą miskę.
Jeśli nie ma co ukraść, to zgwałcą żonę gospodarza.
Albo spędzą wszystkich mieszkańców płci męskiej do stodoły, by w tym czasie zgwałcić wszystkie kobiety.
Zdarzało się , że wściekli mężowie wydostali się i widłami wybili zwycięzców do nogi.
Ale nawet takim czerwone namiestnictwo stawiało pomniki.
W Grodzisku Mazowieckim na przykład.
Realizując swą wielką myśl, że „największym zwycięstwem II WŚ nie jest pokonanie Hitlera, tylko
opanowanie Polski” batiuszka Stalin pozostawił nam swoich dowódców w Wojsku, w Rządzie,
w Bezpiece, a nawet 200 000 czołgistów przebrał w Polskie mundury.
Oczywiście, dla równowagi kazał im mówić że tak źle mówią po Polsku, bo są z Rzeszowa…
Realizując wytyczne wodza, namiestnicy ostro tępią wszelkie przejawy oporu wobec Najeźdzcy.
Niemieckie obozy koncentacyjne zostają zastąpione sowieckimi, ale wspomagane przez
umundurowanych bandytów spod czerwonej gwiazdy, ulokowanych w resortach siłowych.
Kiedy brak miejsc w Polsce, to cały Archipelag Gułag jest do dyspozycji.
Ba, nawet sali sądowej użycza moskwa, gdy trzeba dokonać mordu politycznego na Polskich Generałach.
Kurtyna
Akt 2.
Aby nie ryzykować niepomyślnych wyników, komunistyczne implanty organizują przedstawienie cyrkowe,
zapamiętane w Historii jako „3XTak”.
Drwiąc z podbitego Narodu, albo bezczelnie fałszują wyniki, albo szantażują głosujących lufami
ruskich automatów.
Czas mija, podarek z czołgistów się „asymiluje” – z Partią głównie zresztą.
Kolejne ekipy namiestników się zmieniają, wymieniane w chwilach narastającego buntu
podbitego Narodu.
CzeKa wychowuje następne pokolenie stalinjugend.
Obsadza ich w najbardziej wrażliwej tkance Państwa.
Wtedy, zadławiwszy się własnymi wymiocinami, odchodzi stalin.
Odchodzi niedaleko, do swojego Boga -Lenina.
I do robaków, które tak długo na niego czekały.
Zachodni politycy odetchnęli – zmarł świadek ich przeniewierstwa.
Nareszcie mogli „usztywnić stanowisko” ws. światowego komunizmu…
Wiele jeszcze czekało znękany Naród Polski zmian.
Kontrybucje wojenne dla zwycięzców były ogromne, a i apetyt nomadów niemały.
Dla „uspokojenia nastrojów” trzeba było wymieniac Warszawskich zastępców pionka,
czasem nawet wspominając o jakichś „błędach i wybaczeniach”.
Raz nawet jeden żartowniś pytał, czy my Polacy „pomarzymy”
Oczywiście „pomarzymy” zażartowaliśmy.
Moskwa w tym czasie, aby nie prowokować zbytnio partnerów zachodnich, zmienia metody działania.
Zamiast obsadzać stanowiska w Polsce „ludźmi radzieckimi”, wychowuje sobie „Wolskich” pachołków
na swoich Uniwersytetach.
A wymagania coraz większe, bo amorek – gołodupiec uzbrojony po zęby, rząda coraz więcej.
I kasy i żarcia i towaru.
Gdy się któremuś z podbitych Narodów protestować przydaży, to i wojsko
wysłać trzeba, by rzezi na bezbronnych dokonać.
A amorek zbroi się kosmicznie, gdy już X-25 za krótkie, by nad światem komunizm zapanował.
Gdy więc w rytm międzynarodówki planowano „kosmiczny parasol”, wtedy okazało się
że sowieckie imperium jest bankrutem a z nim i podbici…
Kurtyna
Akt 3.
Tu się bękartom stalina pech wielki przydarzył.
Po dziesiątkach lat wytrwałego zwalczania Kościoła Katolickiego, ba – nawet ze skrytobójstwami
na Kapłanach włącznie, Konklawe rozwaliło ich misterny plan, wybierając Polaka Papieżem.
I na nic się zdały urbanowe obrzydzania, na nic kordony z kałachami wycelowanymi w Wiernych,
Naród pokochał Papieża.
Karola, Wielkiego Człowieka i Patriotę.
Mając wielką charyzmę, podjął rozmowy z innym Wielkim Pechem komunistów, Ronaldem Reaganem.
I na nic się zdały zamachy.
COCOM rozwalił komuchom resztki potencji gospodarczej tak bardzo, że KGB musiało
powołać likwidatora „radzieckiej spółki”.
Głasno i przestrojno się zrobiło.
Kurtyna spada jak gilotyna na przydługie łapy Moskwy.
———————————————Koniec odcinka 2