W rocznicę urodzin Zbigniewa Herberta


Fragmenty z:

„Zbigniew Herbert – Obywatel Poeta”
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=18440

28 lipca mija 15. rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych polskich poetów i eseistów. Zbigniew Herbert, wielki patriota, zmarł 28 lipca 1998 roku w Warszawie. Jest pochowany na Starych Powązkach.
Nam zostawił Przesłanie.

Najsłynniejsze tomiki poezji: Pan Cogito, Raport z oblężonego miasta, Elegia na odejście i ostatni – Epilog burzy, który ukazał się tuż przed jego śmiercią.

Po śmierci Poety ataki wymierzone wcześniej nie tylko nie ustały lecz zaczęły się nasilać.

Grzegorz Eberhardt

Herbert jest wielki, więc groźny

Zaczęło się w kilka godzin po jego śmierci. Na początku miał być chory psychicznie. Tak pisał T.J. w Życiu (z kropką), w tekście, który ukazał się nazajutrz po śmierci poety. Po kilku dniach, na łamach Polityki, ten sam T.J. cierpienie nazwał już konkretniej – cyklofrenią. Wkrótce wyciszono chorobę, a podjęto próbę wrobienia go w… agenturę esbecką.

Artykuł Jakuba Urbańskiego „Donos na Pana Cogito. Przez ponad trzy lata Zbigniew Herbert kontaktował się z bezpieką” zamieszczony kilka dni temu w tygodniku Wprost (nr 33/34 br.), nie jest pierwszym sugerującym ową współpracę.

Pierwsza była Gazeta Wyborcza

To jej dziennikarze, przeprowadzając na początku roku 2000 wywiad z Herlingiem-Grudzińskim próbowali przemycić tę „prawdę” do świadomości społecznej. Posłużyli się zmanipulowanym cytatem z listu Herberta do Miłosza z roku 1969.

Herling, poznawszy całość owego listu, zwołał specjalną konferencję prasową, na której ostro zaprotestował przeciw takim praktykom, a dziennikarzy „Gazety” nazwał „śledczymi od Michnika”. Żałował, iż zabrakło mu refleksu w rozmowie z „Gazetą”: „powinienem powtórzyć słynny okrzyk w czasie dyskusji w telewizji we Francji na temat pamiętników generała Jaruzelskiego, gdy po ostrych atakach dziennikarzy francuskich, zdenerwowany Michnik krzyknął: „Odpieprzcie się od generała”. Więc ja powinienem wtedy też powiedzieć: „Odpieprzcie się od Herberta”.

Dlaczego wybrano Herberta?

W 1994 w wywiadzie dla Tygodnika Solidarność („Pojedynki pana Cogito”), Herbert wspominał scenę, jaka zaszła pod koniec lat 60. pomiędzy nim a kolegą-poetą, Czesławem M.: „Powiedział mi – na trzeźwo – że trzeba przyłączyć Polskę do Związku Radzieckiego. Ja na to: Czesiu weźmy lepiej zimny tusz i chodźmy na drinka. Myślałem, że to żart czy prowokacja. Lecz gdy powtórzył to na kolacji, gdzie byli Amerykanie, którym to się nawet bardzo spodobało – wstałem i wygarnąłem. Takich rzeczy nie można mówić – nawet żartem”.

Dorzucał w tymże wywiadzie definicję współczesności: „Doszło do tego, że nikt za nic się nie obraża; można Szczypiorskiego nazwać potworem konformizmu i mistrzem banału, a po nim spływa jak po psie, można z dezynwolturą nazwać Jaruzelskiego bohaterem, a Kuklińskiego zdrajcą. Jest to spadek po marksizmie z jego przewrotną dialektyką i logiką. Geneza obecnej zapaści semantycznej sięga lat 50.”. Stwierdzał jednocześnie, iż przyszedł czas na nowe przyjaźnie i rewizje dotychczasowych. On np. zakończył tę z Adamem Michnikiem, ponieważ: „wierzyłem w jego intelekt, a także w zwykłą uczciwość – zawiodłem się”.

Takich słów się nie zapomina

Nie zapomina się także słów jakimi skomentował w roku 1994 fakt, iż w 10 lat po śmierci ks. Popiełuszki jego mordercy znaleźli się już na wolności: „Tylko patrzeć a G.P. wyrośnie na nowego bohatera narodowego. Szczyt popularności osiągnął G.P. dzięki Agnieszce Holland, która w filmie „Zabić księdza” pochyliła się, jak przystało na prawdziwą humanistkę, nad całą niedolą głównej postaci, zręcznie przy tym wiążąc wątek kryminalny z wątkiem erotycznym”.

Herbert, wbrew opinii salonu, broni pułkownika Kuklińskiego, krytykuje wojsko peerelowskie. Przy tej okazji pisze: „Zdaje się, że obraziłem paru żyjących generałów. Stało się to nieprzypadkowo, najwyraźniej zrobiłem to z rozmysłem. I wobec tego jestem gotów dać im satysfakcję. Innymi słowy, czekam na pojedynek w terminie do dwóch tygodni. Wybór broni, zgodnie z kodeksem honorowym, należy do obrażonych, ale nie uważam za broń pepeszy, pobicia przez nieznanych sprawców i pyskówki w ?Gazecie Wyborczej?. Czekam!”.

Nie doczekał się, zresztą chyba i nie łudził się specjalnie. Oto w jednym z wywiadów dla „Tysola”, na sugestię włączenia pojedynków w proces lustracji stwierdzał: „według kodeksu Boziewicza panowie ci nie mieliby „właściwości honorowych”.

Faktycznie, nie mają

Po paru latach od pierwszej próby przyprawienia poecie łatki agenta pałeczkę od „śledczych Michnika” przejęło, jak widać, Wprost. Równie nieudolnie.

O ile w roku 2000 Wyborcza manipulowała cytatem z listu poety, Wprost w roku 2006 do swego celu używa tekstu „Kryptonim „Bem”. Sprawa operacyjnego rozpracowania Zbigniewa Herberta 1967-1970″, zamieszczonego półtora roku temu w numerze 153 Zeszytów Historycznych. Tekstu, z którego przez te kilkanaście miesięcy nikt nie robił sensacji, słusznie uważając, iż treść tam zawarta może być tylko przyczynkiem do szczegółowej analizy minionej epoki; ot, anegdota z cyklu peerelowskie rozmowy przy zabieganiu o uzyskanie paszportu.

Brak podstaw do przerabiania owej pracy historyków IPN-u na sensację doskonale jest zresztą oczywista autorowi artykułu we Wprost. Najkonkretniejszym tego dowodem jest staranne wyciszanie tego, iż praca autorów Zeszytów Historycznych tj. Małgorzaty Ptasińskiej-Wójcik i Grzegorza Majchrzaka jest jedyną podstawą źródłową dla jego tekstu! Istnienie materiału w „ZH” raz tylko zostaje stwierdzone, a i to bez podania tytułu publikacji, jej autorów czy daty edycji. Wypowiedzi dwojga wymienionych historyków podawane są przez p. Urbańskiego z wyraźną sugestią jakoby pochodziły z wielu prac naukowych.

Ewidentnym dowodem na nierzetelność publicystyczną autora jest twierdzenie jakoby esbecy w swych „raportach spisywanych po rozmowach z poetą podkreślali, że Herbert to”człowiek honoru”, który we współpracę z SB „szczerze się zaangażował”.

Prawdą jest natomiast, iż esbek, sugerując swym władzom dalsze postępowanie wobec poety, w jednym z przedstawianych wariantów pisał, myśląc o odebraniu „obiektowi” paszportu: „Sądzę, że to nie spowoduje u niego zmiany przyjętej taktyki niemówienia (wytł. g.e.) Jest to przecież człowiek o dużej dozie honoru i skoro dotychczas nie mówi, to przynajmniej w najbliższych rozmowach tego stosunku nie będzie zmieniał” (Zeszyty Historyczne nr 153).

Chyba wystarczy tego dowodu na jakość materiału serwowanego przez Wprost.

Mickiewicz także! – przypomina prof. Trznadel

Zdaniem Jacka Trznadla artykuł Wprost przypomina tekst Adama Michnika „Rana na czole Adama Mickiewicza” zamieszczony pod koniec minionego roku na łamach Gazety. Autor sugerował jakoby Mickiewicz zarzucał sobie niewłaściwe zachowanie wobec urzędników carskich.

– Od tego czasu upłynęło 200 lat i żadne dokumenty nie mówią o popełnieniu jakichkolwiek błędów przez Mickiewicza w śledztwie! – profesor kategorycznie ucina te spekulacje.

Artykuł we Wprost profesor Trznadel uznaje za bardzo nieprofesjonalny – składa się głównie z ogólników, a autor za dowód świadomej współpracy Herberta z SB wymienia informowanie jej o tym, iż Tadeusz Nowakowski jest dobrym pisarzem, Giedroyc wydaje Kulturę, a RWE ma siedzibę w Monachium… A w dodatku o tych błahych rozmowach rozpowiada na lewo i prawo tak w Paryżu, jak i w Warszawie!

Trznadel, wspominając swoją znajomość z Herbertem, przypomina, iż poeta bardzo lubił happeningi, zabawy. Musiał np. chodzić do konsulatu w Paryżu dla przedłużenia ważności paszportu, więc chodził, niemową nie będąc – rozmawiał. Trznadel jest pewien ironii jaką kierował się Herbert w trakcie tych przymusowych kontaktów z funkcjonariuszami.

Szybko przecież poeta spoważniał i urwał wszelkie z nimi kontakty. Bo faktycznie z SB nawet o pogodzie straszno było rozmawiać.

Trznadla śmieszy zawarta w artykule we Wprost sugestia jakoby Herbert dla paszportu mógł uczynić wszystko.

– Gdyby nawet odmówiono mu w marcu, w czerwcu paszport na pewno dostałby. Był osobą zbyt znaną na Zachodzie, poza tym proszę pamiętać, iż najczęściej był przez ten Zachód zapraszany – przypomina.

Jacek Trznadel nie ma złudzeń o co chodzi w tych manipulacjach: „(…) opinię publiczną należy przekonać, że wszyscy byli zabrudzeni. Utwierdzenie publiki w przekonaniu, jakoby wszyscyśmy unurzani i nie istnieje różnica pomiędzy ofiarą a sprawcą – ma być amortyzacją dla tych, których prawdziwe życiorysy będą wkrótce odkrywane. Także stwarzaniem dla nich alibi, bo skoro słabym mógł być Mickiewicz, Herbert to i ja”.

Herbert jest wielki!

Moim zdaniem, artykuł we Wprost – generalnie – świadczy o jednym. O wielkości Herberta. Organizatorzy akcji przeciwko niemu, jak widać, zdecydowani na najbezczelniejszy kłam, zdeterminowani są jednym – jego wielkością, jego mirem w odbiorze społecznym, mentalnym. Przekonanie opinii do jego rzekomej dwuznaczności, relatywizmu moralnego byłoby ich ogromnym sukcesem.

Miejmy nadzieję, iż tak się nie stanie

Póki co przypomnijmy z własnego poletka – Tygodnik Solidarność, kończąc rok 2000, przeprowadził ankietę „Polacy tysiąclecia”. Herbert uplasował się w nim na 10 pozycji (po tak historycznych postaciach jak: Jan Paweł II z Piłsudskim [ex aequo], Kopernik, Chrobry, Skłodowska-Curie, Kazimierz Wielki, Kochanowski, Wałęsa, Mickiewicz). Z kolei w roku 2003 w naszym plebiscycie formującym „Kanon polskiej literatury minionego XX wieku”, poeta zajął trzecie miejsce: za Herlingiem i Gombrowiczem.

W obronie Herberta

Na artykuł Wprost zareagowali byli opozycjoniści. Oto ich list w tej sprawie:

Trwałem lata by poznać prostackie tryby pamięci
monotonną procesję i nierówną walkę
zbirów na czele ogłupiałych tłumów
przeciw garstce prawych i rozumnych

…tak pisał Zbigniew Herbert w „Elegii na odejście”. Zdawało się, że jest to już zamknięty rozdział historii. A jednak… mimo świadectw, mimo badań historyków, autor Pana Cogito został obrzucony błotem. Chcemy wierzyć, że jedynie wskutek aberracji autorów jednostkowego tekstu, nie zaś intryg tych, którzy chcieliby wciąż stać na czele ogłupiałych tłumów… Sprzeciwiamy się takiemu dziennikarstwu i takiemu uprawianiu polityki. W gruncie rzeczy to sprawa smaku.

Kajus Augustyniak, Janusz Bazydło, Czesław Bielecki, Konrad Bieliński, Mirosław Chojecki, Andrzej Gelberg, Jolanta Kessler, Jerzy Kłosiński, Krystyna Mokrosińska, Ewa Nawój, Jan Strękowski, Ewa Sułkowska-Bierezin, Piotr Szwajcar, Janusz Weiss, Andrzej Zozula…..

Tygodnik Solidarność nr 34 (935) 25 sierpnia 2006

Z okazji rocznicy Konstytucji 3 Maja w 2007 roku Ordery Orła Białego otrzymali pośmiertnie prezes IV Komendy zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Łukasz Ciepliński, zamordowany w mokotowskim więzieniu w 1951 roku, i zmarły 1998 roku Zbigniew Herbert. Prezydent Lech Kaczyński podkreślił, że poeta wykazał się niezłomnością i patriotyzmem.

W przypadku Herberta, postanowienie o nadaniu orderu zostało wydane wcześniej. Orderem odznaczył Herberta, dwa dni po jego śmierci w 1998 r. ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski. Katarzyna Herbert, odmówiła wtedy przyjęcia odznaczenia. Tym razem odebrała order wraz z siostrą poety, Haliną Herbert-Żebrowską.

Herberta uhonorowano w uznaniu znamienitych zasług dla kultury narodowej i osiągnięcia w twórczości literackiej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s