Rok 1920 trochę inaczej – Tytusowo

Unikalny, niepowtarzalny materiał!

W 2010 r. na okrągłą rocznicę Bitwy Warszawskiej ukazał się album J.H. Chmielewskiego „Tytus, Romek i A’Tomek w Bitwie Warszawskiej 1920 z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani”*.   Poprzez trójkę bohaterów znanych całej Polsce, Papcio Chmiel w sposób dowcipny pokazuje niektóre szczegóły wojny polsko – bolszewickiej.  Jest to w formie humorystycznej, edukacyjnej i zarazem patriotycznej przedstawienie roku 1920.

Można porównać próby przekazania w sposób „radosny” wydarzeń patriotycnych :metodą Papcia Chmiela i metodą „na orła z czekolandy”. Chyba nie trzeba tego komentować.Na kilkudziesięciu tablicach przedstawiona jest wojna z 1920 w pigułce od począdu do końca. Papcio Chmiel jest celnym obserwatorem. Często nawet kąśliwe pokazuje obydwie walczące strony.

Ja przedstawię te tablice które ukazują coś co nie raz ucieka w opisywaniu historii, gdzie najważniejsi są przywódcy i bitwy:

Propagandę, nieodłaczną rzecz w dziejach ludzkości.

Opisy z boku objaśniają treść poszczgólnych sytucji i bez nich wyraz jest niepełny.

tytus

Ale Romek jest uzdolniony. Nietylko plastycznie ale i propagandowo.-Moi rodacy to katolicy-powiedział.-Aby ich zmobilizować/…/trzeba ich przestraszyć  wizerunkiem bolszewika diabła, jako krwiożerczej bestii./…/ A skąd A’Tom wie, że bolszewicy są chudzi? Żywienie nieregularne, z rabunku, życie w ruchu-to wszystko musi wplywać na sylwetkę.

tytus

Jak odróżnić człowieka pracy od kapitalisty zbierającego owoce cudzego wysiłku?/../ „Raboczy” ma ręce grube, posiekane/…/Kobieta proletariacka ma ręce opuchnięte od prania kijanką/…/ Wrogowie ludu tacy jak ksiądz czy pop, zakonnica, gryzipiórek, mają ręce białe, delikatne, z wyjątkiem nauczyciela, którego klasyfikuje do inteligencji pracującej./…/Romek nie zdradził, że Tytus ma odgniotki na łapach nie od pracy, a od fikania na trapezie.

tytus

Wzruszająca jest samokrytyka Tytusa, przedstawia znakomicie bezsens i zarazem upiorność tamtych czasów:

„W wieku cielęcym byłem ministrantem w kościele Bandmintonistów Dnia Siódmego, ale przejrzałem na oczy, kiedy przeczytałem jedny tchem „Manifest komunistyczny” i „Kapitał” Karola Marksa. Przyznaję, że czytałem Biblię, Koran, Torę i Kamasutrę, ale z niechęcią i obrzydzeniem. Padałem na twarz przed Allachem, ale tylko dla gimnastyki. Moim idolem jest Iwan Franko, który na łożu śmierci odmówił spowiedzi i ostatniego namaszczenia olejem silikonowym”.

41

Plakaty wzywające do walki były porozlepiane wszędzie.

61

Dziś już wiadomo, że Polacy swoje zwycięstwo zawdzięczają w dużej mierze doskonałemu wywiadowi i podsłuchom radiowym. Prowadzoną propagandę stosowana w stosunku  do przeciwnikówPapcio Chmiel podsumowuje  tak:

/…/Czy uwierzą w ogłoszony koniec wojny?/…/Niestety Czerwona Armia trzymana przez komisarzy w dyscyplinie i strachu, może być pokonana tylko  siłą.

I jeszcze jedno spostrzeżenie:

65

Durni Kozacy atakują szablami czołg, ulegając propagandzie bolszewickiego politruka, jakoby francuskie tanki były z tektury./…/W 1959 zostaje wyprodukowana „Lotna”, w reżyserii Andrzeja Wajdy./…/Polscy ułani atakują szablami hitlerowskie czołgi, sądząc że są tektury. Reżyser ośmiesza Polaków robiąc z żołnierzy półgłówków. Ta scena na wojnie nigdy się nie wydarzyła, ale takie ośmieszające wyobrażenia o przedwojennym sanacyjnym wojsku podsuwała peerlowska propaganda.

No i na koniec, wyjaśnienie jak to się stało że Tytus znalazł sie na tej wojnie.Papcio Chmiel wyjaśnia to sam:

77

Oczywiście bohaterstwo dzielnych harcerzy musiało być uhonorowane. I to przez kogo?! Przez samego marszałka!

75


Jeszce jeden epizot  poruszony w tym komiksie, a wciąż mało znany. Udział innych narodowości po stronie polskie. Udział brali Amerykanie, Gruzini i inni, a nawet Rosjanie.

Spotkanie z Amerykanami przedstawione jest tak:

37

Powstanie polskiego lotnictwa, a szczególnie eskadry kościuszkowskiej, to bardzo ciekawe wydarzenie szczególnie chociażby na postać Coopera. Ale to dłuższy temat. Może innym razem napisze o tym.


Henryk Jerzy Chmielewski

-znany również jako Papcio Chmiel, polski grafik, rysownik, publicysta i scenarzysta komiksowy.

papcio chmielHenryk Jerzy Chmielewski, ps.Jupiter (pseudonim powstańczy), po wojnie znany jako Papcio Chmiel (ur.7 06 1923)uczestnik powstania warszawskiego  w 7 Pułku Piechoty AK”Garłuch”(st. strzelec), odznaczony Warszawskim Krzyżem Powstańczyczym po wojnie artylerzysta w WP(bombardier), kawaler Orderu Uśmiechu, uhonorowany Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Odznaczony jest ponadto Krzyżem Komandorskim Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej i  za osiągnięcia w działalności na rzecz rozwoju polskiej kultury”.

W 2005 był członkiem Honorowego Komitetu Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. W 2006 wspierał kampanię K. Marcinkiewicza w wyborach na prezydenta stolicy. W 2007 poparł PiS w wyborach parlamentarnych i zasiadał w Komitecie Honorowego Poparcia PiS.

wspomnienia

*J.H. Chmielewski „Tytus, Romek i A’Tomek w Bitwie Warszawskiej 1920 z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani” Prószyński Media sp.Zoo W-wa 2010

text też tutaj

Ps.

Na deser coś poważniej:

Związanego z wczorajszą wizytą admina:  Piosenka –>tutaj

Słomiane ognie pięknych
zrywów znów dogasają, taki los!
Brakuje chęci i motywów
i przeciwności ma się dość!
Na naszej drodze wciąż wyboje,
do celu ciągle drogi szmat!
Forsowne marsze nagłe boje
i trwa to tyle długich lat!

A w Sulejówku nie ma dziś nikogo,
kto by poderwać jeszcze raz potrafił
i poprowadził wyboistą drogą,
na bój, tym razem może już ostatni.
Kogo by słuchać chciało się z radością,
kto by entuzjazm umiał w ludziach wskrzesić,
kto by panował ponad ludzką złością
i starym hasłom wrócił piękne treści.

Narody świata mkną do przodu,
jakoś to składniej idzie im
a my jak żółw jak paw narodów
wśród maruderów wiedziemy prym!
Ginie nam sedno gdzieś w dyskusjach
rozłazi się w powodzi słów,
toniemy w gąszczu sprzecznych ustaw,
taplamy się w nadmiarze mów.

A w Sulejówku nie ma dziś nikogo,
kto by tę smętną przerwał Odyseję
i poprowadził rozsądniejszą drogą,
gdzie nic nie mając, ma się choć nadzieję!
Tam gdzie rozsądek jeszcze się wykluwa
i wciąż nadrzędną kategorią staje,
dziś w Sulejówku nikt taki nie czuwa,
a czas ucieka, mija maj za majem.

Słomiane ognie pięknych zrywów
już znowu zgasły, taki los,
by nie zabrakło nam motywów
ciągle być musi taki ktoś,
kto by w ten marazm tchnął żywego ducha,
na ten ostatni bój i trud,
kto tego ducha by rozbuchał
na nowy nadwiślański cud!

Żeby się szansa znów nie zmarnowała,
ktoś taki ciągle musi stać przy sterze,
ktoś musi czuwać w nawałnicach, szkwałach,
gdzieś w Sulejówku! Albo w Belwederze!

I ode mnie obrazek żeby przypomnieć że dziś jest święto zarówno narodowe i kościelne:

http://onion13.salon24.pl/527240,rok-1920-troche-inaczej-tytusowo

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s