Nie jestem ekspertem od tajnych współpracowników i służby bezpieczeństwa. Wiem, że w tym strategicznym przeglądzie bezpieczeństwa narodowego brali udział najwybitniejsi polscy specjaliści, eksperci – tak w Telewizji Republika, w trakcie rozmowy z wiceszefową „Gazety Polskiej Codziennie” Katarzyną Gójską-Hejke doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, Tomasz Nałęcz tłumaczył udział byłych funkcjonariuszy SB i ZOMO w redakcji najważniejszego dokumentu dotyczącego bezpieczeństwa narodowego Polski.
Nagranie w trakcie którego prof. Nałęcz plącze się tłumacząc z pracy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej w „Białej Księdze Bezpieczeństwa Narodowego” – bije rekordy popularności. (…)
– Bardzo poważny tekst tej prezydentury „Biała Księga Bezpieczeństwa Narodowego”. Spojrzałam na stopkę redakcyjną, wśród autorów znalazłam 6 współpracowników Służby Bezpieczeństwa, komunistycznej bezpieki, w tym jeden funkcjonariusz ZOMO. Zastanawiam się skąd to się bierze? Dlaczego do spraw bezpieczeństwa państwa pan prezydent Komorowski dobiera sobie ludzi tego typu?
– Po pierwsze nie prezydent ludzi dobierał…
– Przepraszam, a kto ich dobierał?
– …poza tym, niech mnie pani poprawi, zdaje się że tych współpracowników było kilkuset. Kilkuset, prawda?
– Ale kluczowi, to są byli tajni współpracownicy lub kontakty operacyjne SB.
– Zazdroszczę pani tej wiedzy
– To jest wiedza publiczna, można sprawdzić, to nie jest nic niesamowitego
– Wie pani… eee… to nie wiem, widocznie ja nie funkcjonuję w przestrzeni publicznej, bo tej wiedzy nie posiadałem i od pani się dowiaduję. Natomiast…
– Chociażby wiceszef BBN-u, już dziś nie jest wiceszefem BBN-u, ale zarejestrowany jako TW Zelwer, Zdzisław Lachowski.
– Złego pani eksperta zaprosiła, bo ja naprawdę nie jestem ekspertem od tajnych współpracowników i służby bezpieczeństwa. Wiem, że w tym strategicznym przeglądzie bezpieczeństwa narodowego brali udział najwybitniejsi polscy specjaliści, eksperci. Kilkaset osób, widziałem tych ludzi, bo uczestniczyłem w większości tych spotkań. Nie wykluczam, że wśród tych kilkuset osób jest i ta szóstka, ufam w pani słowa. Ale nic mi na ten temat nie wiadomo, podejrzewam że nic na ten temat nie wiadomo też i Bronisławowi Komorowskiemu. Stwarzanie wrażenia, że prezydent skrzyknął grono ubeków, żeby opracować taki dokument…
– Panie profesorze, zespół systemu bezpieczeństwa narodowego, Andrzej Karkoszka – zarejestrowany tajny współpracownik o ps. „Eta”, „Karaś”, „Makowski”. Możemy iść tak dalej. To są informacje, które są w przestrzeni publicznej, zostały opublikowane przez Instytut Pamięci Narodowej.
– Czuję się zażenowany tą historią. Pamiętam Andrzeja Karkoszkę, jako wiceministra obrony narodowej bardzo aktywnego przy wprowadzaniu Polski do NATO.
– Wcześniej był na tzw. czarnej liście NATO, to było na samym początku lat 90.
– Ja go pamiętam, jako wiceministra, który aktywnie zajmował się akcesją do NATO w drugiej kadencji Sejmu, czyli w latach 93-97. Mamy po prostu różne pamięci.
– To nie jest kwestia mojej pamięci, bo przyznam szczerze, że akurat sam początek lat 90. to nie jest okres, który dobrze pamiętam. Być może wyglądam poważniej.
– Nie, nie, nie, wie pani, jestem historykiem, człowiek niekoniecznie musi coś osobiście zaświadczyć, żeby być ekspertem z danej wiedzy.
– To są dokumenty, na których właśnie historycy pracują. To nie jest tajna wiedza.
– Jestem w stanie widzom telewizji Republika zagwarantować, że na pewno kluczem doboru tego grona ekspertów nie była współpraca z SB. To są naprawdę najwybitniejsi eksperci.
– Pan Karkoszka doradzał Wojciechowi Jaruzelskiemu, dziś podsądnemu Jaruzelskiemu.
– Pewnie znalazł się w tym gronie dlatego, że to jeden z wiceministrów obrony narodowej i ekspert pracujący w międzynarodowych instytucjach. Nie potrafię powiedzieć jak z tym okresem o którym pani mówi. Ufam, że pani to sprawdziła, skoro pani publicznie taką wiedzę prezentuje. Na pewno nie dla takich umiejętności tacy ludzie zostali zaproszeni. Próba stworzenia wrażenia, że o to jeden z najważniejszych dokumentów dotyczących bezpieczeństwa w Polsce, jest dziełem tajemnych sił esbeckich – uważam to za ogromne nadużycie.
– To nie są tajemne siły.
http://niezalezna.pl/45906-prof-nalecz-placze-sie-w-tv-republika-nie-jestem-ekspertem-od-sb