O nieuchronnym końcu Tuska i Kopacz – by M. Kurka

http://kontrowersje.net/co_czy_tuska_i_kopacz_poza_nieuchronnym_ko_cem_tuska_i_kopacz

No i co nikt nie zauważył, że Katon Matka Kurka I zamęczył „końcem Tuska” nasze słoneczko Peru? Koniec nastąpił i to w takich okolicznościach, które charakteryzują Tuska idealnie. Była dymisja? – spytał, bodaj, Knapik z TVN24. Yhy, złożyłem papiery – odpowiedział Tusk i wyleciała na placówkę do Hondurasu. Taki to jest „efekt Tuska”, a za chwilę wszyscy podnieceni „awansem” Donalda znów będą musieli zwiesić głowy, bo zgodnie z obietnicą złożoną przez Katona Matkę Kurkę I-go, koniec Donald będzie długi, co oznacza najmniej 2,5 roku kompromitacji na salonach europejskich. Kładę milion w złocie, że naszego prowincjonalnego wodza prócz wrodzonego lenistwa, serwilizmu i nijakości, która na tle europejskiej konkurencji natychmiast wyjdzie na wierzch, jak słoma z butów, zabije przypadłość Adasia Miauczyńskiego.

Bajki o pojętnym Donaldzie, który „polisz swój inglisz” do 1 grudnia, brzmią równie zabawnie jak rozmowa Miauczyńskiego z synem. Prawdę mówiąc pewność, że trywialny brak znajomości i talentu do języka angielskiego zabije Tuska, czerpię z własnych doświadczeń. Jestem ostatnim pokoleniem, które do końca szkoły średniej obowiązkowo wkuwało bratni język radziecki i muszę przyznać, że byłem naprawdę samorodnym talentem, nawet tydzień studiowałem rusycystykę i to na studiach dziennych. Angielski w moich czasach znali jako tako fanatycy ATARI i Comodere oraz jeden kolega, który kawałek życia spędził z ojcem inżynierem w Libii. Podchodziłem do angielskiego kilka razy, za trzecim szło mi całkiem przyzwoicie, ale w końcu dałem sobie spokój i nadal jestem językowym analfabetą. Tusk i jego pokolenie mają pod tym względem jeszcze większą traumę i nie ma takiej siły, żeby udało mu się oponować język angielski w dodatku w wersji dyplomatycznej i technicznej, ani do 1-go grudnia, ani do grudnia po południu na świętego nigdy.

Tusk czaił się na posadę od kilku lat, to znaczy brał poważnie pod uwagę taka ewentualność, ponad to jeździł od 7 lat do UE i spotykał się z rozmaitymi osobistościami, z którymi mógłby pogadać, gdyby potrafił powiedzieć coś więcej niż „hałarju”. On zwyczajnie należy do systemowych sierot językowych, a dodatkowo ma tę przypadłość, którą posiada wielu ludzi. Bywałość w towarzystwie, wykształcenie i nawet inteligencja niewiele ma wspólnego z talentem do języków, poza tym, że człowiek inteligentny powinien się języków obcych uczyć. Gdy się przejrzy strony z „niesamowitymi historiami”, to rekordy w liczbie opanowanych języków i stopniu zaawansowania językowego, bija nie profesorowie Sorbony, ale meksykańskie gosposie domowe, czy też polska Solejukowa. Masz to albo nie masz, co nie znaczy, że największe beztalencie nie może się języka nauczyć, jak najbardziej może tyle, że brak talentu trzeba nadrobić tytanicznym wysiłkiem. Tusk na salonach europejskich ma trzy razy większe oczy niż w Polsce, bo za cholerę nie rozumie co się do niego mówi i co on ma odpowiedzieć. Człowiek w takiej sytuacji czuje się jak Wokulski przysłuchujący się rozmowie Łęckiej z gachem. Po pierwsze wie, że z niego kpią przechodząc na tajemną wymianę zdań, po drugie zachodzi w głowę o czym gadają i każdy uśmiech rozmówcy przeszywa podejrzeniem, że drą łacha z niemoty. Cała reszta, jak uległość, bylejakość, lenistwo i zużyta propaganda, jest dla mnie równie oczywistą przyczyną długiego końca, ale proszę mi wierzyć, że Tuska w UE zabije banał – językowa indolencja.

Czy analfabetyzm językowy Tuska to jednocześnie cecha, która łączy go z Ewą Kopacz? Nie, w t swoją fizjonomią i dykcją naprawdę dokonał cudu. Jeśli chodzi o Ewę Kopacz, to nie powszechnie znane i niekontrolowane emocje są jej największym problemem, wielu rozdygotanych robi karierę medialną i kamera ich wręcz pożera. Problemem Ewy Kopacz jest nienawiść kamery do obiektu, której ona nie pokonała przez 7 lat, podobnie, jak Tusk nie zmógł angielskiego. Ona się nigdy nie nauczy kłamać bez poruszenia powieką i sączyć propagandę z pełnym przekonaniem, co przez długi czas bardzo skutecznie czynił Tusk i tylko tym podtrzymywał notowania PO. I znów jest to wystarczający powód, aby po końcu Tuska nastąpił koniec Ewy Kopacz. Taka jest cecha wspólna byłego premiera i przyszłej „premierki”, brak talentu koniecznego do sprawowania funkcji i nieuchronny koniec. Różnica polega na tym, że Ewa Kopacz, w przeciwieństwie do Donalda Tuska, skończy się w tempie błyskawicznym, o czym z nieukrywaną radością powiadamia Katon Matka Kurka I.

…od samego początku była skonstruowana jako partia interesu

Przecież ona od samego początku była skonstruowana jako partia interesu  mówi Krzysztof Wyszkowski.

I oto w tym wszystkim chodzi, czyli nie ma co bić piany bić, bo od samego początku PO była, jest i będzie partią niereformowalną. Jedyne, co może pozytywnego dla Polski zrobić to się rozwiązać. A do tego panie i panowie z PO skorzy w tej chwili nie są, bo raz, że trudno oderwać buzię od koryta, a dwa prokuratura będzie miała pełne ręce roboty. I zbrodnie Hofmana na tle tego, co rządząca partia ma za uszami to jak… to jak nic. Drobina kurzu zaledwie. Polecam niżej bardzo interesujący wywiad z Wyszkowskim.

 

http://niezalezna.pl/48656-wyszkowski-dla-niezaleznapl-gdyby-slowa-tuska-traktowac-serio-nalezaloby-rozwiazac-po

– Nie było to przemówienie skierowane do tego zgromadzenia, ale do komisji Unii Europejskiej, która już uruchomiła działania, zapowiadające się na bardzo konkretne podważenie obiecanego budżetu pomocowego Unii dla Polski – mówi portalowi niezalezna.pl Krzysztof Wyszkowski o dzisiejszym przemówieniu Donalda Tuska do członków PO.

– Komentatorzy przeoczają najważniejszy element wystąpienia przemówienia Tuska. To nie jest przypadek, że pierwszą i zadziwiająco długą część swego przemówienia poświęcił deklaracji, że najważniejsza jest służba państwu, że nie może być miejsca na podejrzenia o korupcję, a w Platformie Obywatelskiej i administracji nie może być nikogo, kto chciałby się dorobić. Gdyby traktować to poważnie, to oznaczałoby, że Tusk chce rozwiązać PO. Przecież ona od samego początku była skonstruowana jako partia interesu – mówi Krzysztof Wyszkowski. Czytaj dalej

„Kłamca i prowokator”.

Krzysztof Wyszkowski ostro o Tusku broniącym Miecugowa
Niestety przykład Tuska nie jest odosobniony, chociaż najbardziej rażący. Kłamców i prowokatorów ci u nas dostatek, przenikają bardzo różne środowiska i działają jawnie, albo pod przykrywką. Oliwa sprawiedliwa jednak zawsze wypływa i kolejna maska, kolejnego małego tuska opada ukazując wyjątkowo brzydkie oblicze załganej miernoty, która za fasadą pijaru nie kryje żadnych wartości, żadnych zasad.

„Prowokator skarży się na przemoc” – tak Krzysztof Wyszkowski skomentował zachowanie Donalda Tuska, który po ataku na Grzegorza Miecugowa powiedział, że  „przemoc w życiu publicznym zawsze jest złem”.

Wczoraj na Przystanku Woodstock młody człowiek wbiegł na scenę, na której odbywała się transmisja programu TVN „Szkło kontaktowe”. Następnie uderzył prowadzącego program Grzegorza Miecugowa.

Po tym incydencie głos w obronie Miecugowa zabrał sam Donald Tusk. Czytaj dalej

Fajny tekst Gadowskiego – Czy Donald Tusk istnieje?

Dziś zapraszam na drobne ekstrawagancje myślowe, których tworzywem będzie – excuzes le mot – pan Tusk Donald.

Od razu pojawia się nam istota problemu, bo żeby ktoś lub coś moglo być tworzywem – musi mieć właściwość pierwotną, mianowicie istnieć.

Zastanówmy się więc nad tym: czy Donald Tusk istnieje?

Już od czasów Parmenidesa wiemy, że byt to, to co istnieje – zawsze, nierozerwalnie, niepodzielnie, a to, co nie istnieje, to naturalnie jego przeciwienstwo – niebyt.

Ciągle jeszcze – za wyjatkiem pana profesora Baumana, jemu podobnych, oraz mojego znajomego, który równanie świata zwykł sprowadzać do uniwersalnej myśli : wszystko fekalium ( w naturze zwie to dosadniej) za wyjatkiem urynalium – poruszamy się na gruncie greckiej filozofii, rzymskiego prawa i chrześcijańskiej etyki.

Tak więc ci, którzy wychodzą z innych brzegów niech już teraz zarzuca dalsze czytanie jako kompletnie jałowe, bo doprawdy rozgrzania budyniu w chelmofonach dostąpią.

Czytaj dalej

Polityka obecnego rządu a faszyzm

Państwo Polskie za sprawą rządów Tuska, jego partii oraz układu, który reprezentują doszło do najgorszego stadium „zbydlęcenia” (z całym szacunkiem dla niczemu winnych zwierząt). Zrzucając ze skarpy ludzi starych i chorych nie zachowuje się lepiej niż, wciskany nam jak dziecko w brzuch, słynny michnikowy faszysta. Barbarzyńca – powiedzieć to mało. Zaprzeczanie i odwrócenie wszelkich zdobyczy naszej cywilizacji, kultury, religii – też mało. Zezwierzęcenie – zupełna pomyłka, bo zwierzęta są całkiem ludzkie na tym tle. Nie potrafię na ten temat pisać chłodno, bez emocji, rzeczowo. Jestem człowiekiem emocjonalnym przy wszystkich minusach takiego stanu rzeczy, a ta sprawa dodatkowo wzbudza mój najgłębszy sprzeciw.

Panie Premierze Donaldzie Tusku mam nadzieję, ze ktoś kiedyś doniesie na ten tekst i będzie Pan mógł się zapoznać z poniższą dedykacją:

„Ostatnio wiele się mówi o eutanazji, media często poruszają ten temat. Niedawno środki masowego przekazu doniosły, że eutanazja została prawnie zalegalizowana w Holandii. Nie wszyscy jednak wiedzą, że już w latach 20-stych w Niemczech pojawił się projekt usuwania osób wymagających opieki i nakładu kosztów, zwłaszcza chorych psychicznie i kalek. Rok 1922 przyniósł dzieło pt. „Wydanie zniszczeniu istot niewartych życia”. Autorzy ci użyli tego określenia wobec ludzi będących według nich „balastem” dla Niemiec i wezwali do porzucenia przesadnego humanitaryzmu w imię „wyższej moralności państwowej”. Praktyczną realizację założeń Bindinga i Hochego przeprowadził Adolf Hitler. Na porządku dziennym były praktyki uśmiercania osób słabych, kalekich, a nawet nie spełniających kryteriów „czystości rasy”, stosowane w nazistowskiej III Rzeszy w imię tworzenia silnego i „czystego rasowo” społeczeństwa. W 1935 roku powstało w Anglii Towarzystwo Legalizacji Dobrowolnej Eutanazji. W 1938 roku zalegalizowano eutanazję (z uśmiercaniem dzieci ciężko upośledzonych włącznie) w niektórych stanach USA.

W Polsce eutanazja jest zabroniona. Artykuł 150 kodeksu karnego mówi:
§ 1. Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. W wyjątkowych wypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary a nawet odstąpić od jej wymierzenia

Poza tym Kodeks Etyki Lekarskiej uchwalony w grudniu 1991 roku w artykule 31 stanowi, że: “Lekarzowi nie wolno pod żadnym pozorem stosować eutanazji”. Z kolei artykuł 30 tego kodeksu mówi: “Lekarz powinien dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić choremu humanitarną opiekę terminalną i godne warunki umierania. Lekarz winien do końca łagodzić cierpienia chorych, w stanach terminalnych i utrzymywać w miarę możliwości, jakość kończącego się życia”.

http://opracowania24.com.pl/articles.php?article_id=528