Jak Romek Giertych został Wielkim Hejterskim Inkwizytorem

Dziś Roman Giertych ma tournee po mediach wiadomego przekazu. Mecenas chwali się:

– Nie lubię określeń typu „idziemy po was”, bo to fanfaronada. Ale chcę ostrzec, że wielu moich klientów zbiera dowody na naruszenie dóbr osobistych na forach internetowych. Po wyroku SN każdy taki przypadek może być ścigany na drodze cywilnej.Na przykład w przypadku Radka Sikorskiego to różnego rodzaju wpisy – ewidentne naruszenia dóbr osobistych. A każdy taki przypadek po wyroku Sądu Najwyższego może być ścigany na drodze cywilnej. Za chwilę to mogą być bardzo poważne procesy.

– Szykujemy teraz parę tysięcy spraw przeciwko portalom internetowym. Zobaczymy jaką kwotę zadośćuczynienia da teraz sąd apelacyjny. Wtedy będziemy mieli o co pozywać w każdym przypadku. To może być nieopłacalne dla wydawców.

    Dlaczego Giertych chce pozywać portale? Tłumaczy to sam:

Praktyka pokazała, że ściganie autorów jest niemożliwe. Bo nawet jeśli dotrze się do autorów wpisów, to mówią, że to nie oni. Tak jak w przypadku prof. Jacka Rońdy, który tłumaczył, że to doktoranci korzystali z jego komputera, że córka, dzieci, doktoranci.

 Nie chodzi o to, aby ścigać poszczególne osoby.Nam chodziło o to, aby wydawcy wzięli odpowiedzialność za skrajnie obraźliwe komentarze niektórych ludzi, pod swoimi gazetami. Bo autorzy takich wpisów są praktycznie bezkarni, gdyż aby komuś przypisać winę, to trzeba zindywidualizować sprawcę, czyli pokazać, że dana osoba, dokonała tego czynu.

    Tak więc, inkwizycja ciągle żywa: Czytaj dalej