Kapitalny wywiad z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem

Streszczony przez Kazię:

„Polska jest wieczna” – wywiad prof. Andrzeja Nowaka z poetą Jarosławem Markiem Rymkiewiczem

na PomnikSmolensk:

http://www.pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=3233&rstart=0

Ostatni numer dwumiesięcznika „ARCANA” informuje o zmianach w redakcji pisma – po wielu latach dotychczasowi redaktorzy naczelni: prof. Andrzej Nowak i Maciej Urbanowski ustępują na rzecz prof. Krzysztofa Szczerskiego i Jana Filipa Staniłko, o czym informują we wstępie. Odtąd stają się współpracownikami periodyku. Jakby na odchodne, prof. Andrzej Nowak kończy swe obowiązki redakcyjne dwoma ekskluzywnymi wywiadami z dwoma Jarosławami: z poetą prof. Jarosławem Markiem Rymkiewiczem i politykiem dr Jarosławem Kaczyńskim. Najpierw pochylmy się nad wywiadem z Poetą, natomiast tezy rozmowy z Politykie przytoczone zostaną w kolejnej części.

Wywiad w Jarosławem M. Rymkiewiczem zatytułowany „No i co wy na to Polacy” (s. 7-17) przeprowadzony w październiku 2012 roku w domu poety w Milanówku jest spójnym, choć przerywanym pytaniami, wywodem o Polsce i jej szansach na przetrwanie – na ocalenie „polskiego ducha” i wszystkich wartości które określamy i znajdujemy w słowie „Polska”.

Andrzej Nowak już na wstępie stawia tezę o swoistym momencie „końca historii” czyli zapaści cywilizacyjnej w Europie, której jesteśmy świadkami. Przytacza tu poglądy amerykańskiego politologa i ekonomisty Francisa Fukuyama zawarte w przetłumaczonym na język polski w 1991 r. eseju właśnie pt. „Koniec Historii”, gdzie rozważa tezę Hegla o schyłku historii, która wedle niego kończy się wraz z upadkiem komunizmu i przyjęciem systemu liberalnej demokracji. Stan ten w uproszczeniu polega na całkowitym zaniku świadomości historycznej, czego skutki wedle A. Nowaka widoczne są już dziś – jako przykład Profesor podaje wypowiedź rzecznika SLD, który umiejscowił powstanie warszawskie w 1988 r. Całkowity brak myślenia historycznego, ciągłości dziejowej a przywiązanie tylko do dnia dzisiejszego, jaki cechuje młode pokolenie Polaków każą mu z niepokojem patrzeć na przyszłość Polski, bo – jak pyta dramatycznie rozmówcę – „czy można mieć jakąkolwiek przyszłość, kiedy nie ma się żadnej przeszłości”?

Poeta jednak jest spokojny o nasza przyszłość, wierzy siłę Polski jako pomysłu duchowego, jako propozycji duchowego istnienia, szczególne miejsce, w którym „każdy duch indywidualny może się (z korzyścią dla siebie) ulokować”. Dla Rymkiewicza ze względu na ogromną żywotność naszej kultury, cywilizacji, ze względu na moc duchową jaką w sobie nosimy, Polska będzie istnieć jeszcze wiele set lat: „My Polacy jesteśmy potężnymi duchami, jak te smoki z Króla-Ducha Słowackiego”.

Obraz Polski, który wyłania się z refleksji Poety to twór wieczny, żywotny, opisany i powołany przez wieszczów, określony przez Juliusza Słowackiego mianem „siostry Ukrzyżowanego” (Bieniowski, Pieśń I). Polska historia według Słowackiego trwać będzie tak samo długo jak „historia ludzi” czyli „historia Ukrzyżowanego”. Do tego wystarczy kilku Polaków, nawet nie stu, dosłownie kilkunastu, aby zarazić swym myśleniem następnych, tych przybyszy z kręgów innej kultury – niemieckiej, francuskiej, żydowskiej i wielu innych – wystarczy aby zapragnęli stać się Polakami. Dla nich Polska, podobnie jak w XIX w. nawet „podbita i pohańbiona” po kolejnym krwawym powstaniu, jest nadal atrakcyjna.

A co sprawiło i nadal sprawi, że „ci z urodzenia będąc Niemcami Czechami czy Żydami – zapragnęli zostać Polakami? Zadecydował o tym właśnie wysiłek duchowy kilkunastu czy kilkudziesięciu Polsków, nawet paru, jak już było wcześniej w przypadku drużyny Chrobrego. Na tym polega posłannictwo. Rymkiewicz sformułował to w ten sposób – „wystarczy kilku czy kilkunastu posłanych, żeby uratować siostrę Ukrzyżowanego” I jak stwierdził „każdy może zostać posłany”. A na czym ma polegać owo posłannictwo? Musimy opowiedzieć się przeciwko cywilizacji europejskiej, która to oto kona na naszych oczach.

Obaj rozmówcy zgodzili się, po śmierci cywilizacji Zachodu w jej miejsce przyjdzie kolejna – będzie to cywilizacja islamu lub… mongolska czyli rosyjska. Obie opcje są dla Polski niekorzystne. Rymkiewicz widzi odrębność naszej, polskiej cywilizacji od europejskiej, zatem jeśli ją zachowamy, nie obumrze ona wraz z zachodnią lecz przetrwa, a co więcej – stanowić będzie alternatywę dla konającej Europy. Spoglądanie tęskne na Wschód ku Rosji jest złudne, bowiem ta proponuje jedynie nicość, siłę śmierci, objawiającą się w łagrach, masowych mordach, w nihilizmie… Rosja, imperium mongolskie, jak mówił Rymkiewicz, nie ma nic duchowego do zaproponowania, poza cierpieniem i unicestwianiem odbitych ludów. Z marazmu i śmierci możemy uratować się samodzielnie, własnymi siłami, choć dobrze mieć sojuszników – pośród innych wolnych, małych narodów które chcą pozostać sobą – Węgrów, Czechów, Bułgarów, Chorwatów…. Natomiast co z tymi, którzy mieszkają w Polsce a nie czują się Polakami, który z już nie chcą przynależeć do Polski, a może i nigdy nie byli jej częścią ? Pyta dramatycznie Profesor Nowak? Rymkiewicza odpowiada mu krótko a dosadnie, słowami Marszałka Piłsudskiego, skierowanywmi do owych nie-Polaków: „jebał was pies – kto się chce do nas Polaków przyłączyć ma do tego prawo, ale nie za bardzo należy o to [o nich] zabiegać”.

Dalszą rozmowę wypełniły interesujące rozważania o istocie polskości, której esencją jest żywotność, widoczna w poezji naszych romantyków, w muzyce Chopina. „Bycie Polakiem jest interesujące” konkluduje Rymkiewicza i wzywa: „Polacy – czy jesteście gotowi uderzyć duchem [jak pisał Słowacki]? Macie tyle siły? Czy położycie się do trumny i zdechniecie – razem z całą Europą? To już jak wolicie”.

Andrzej Nowak, No i co wy na to Polacy – rozmowa z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, „ARCANA” Nr 108 (6/2012), s. 7-17.

„Jakieś obce smoki” – druga część rozmowy z prof. Jarosławem M. Rymkiewiczem

http://niezalezna.pl/37775-jakies-obce-smoki-druga-czesc-rozmowy-z-prof-jaroslawem-m-rymkiewiczem
Autor: Joanna Lichocka

Czy to oznacza, że na serio uważa Pan, iż Polacy będą musieli stanąć przed perspektywą walki zbrojnej? Czy uważa Pan, że będziemy musieli wieszać naszych zdrajców, wewnętrznych Moskali? I że czeka nas jakiś rodzaj wojny domowej?
Ale Pani chce, żebym ja tu przyszłość przepowiadał, a ja tego nie potrafię. A nawet uważam, że teraz to nikt tego nie potrafi. O tym już mówiliśmy – nasz język nas zawiódł, pewnie zresztą z naszej winy – i nie mamy takich słów, przy pomocy których moglibyśmy skutecznie mówić o naszym losie – jak on będzie w przyszłości wyglądał. Błądzimy w językowym mroku, nie wiedząc dobrze, gdzie żyjemy oraz kim jesteśmy. Ja się trochę znam na przeszłości, na pewnych jej kawałkach, bo jestem z zawodu historykiem literatury – no, emerytowanym, ale jestem. I tylko patrząc w przeszłość, szukając w niej wskazówek, jakichś analogii do naszych obecnych przeżyć, naszej obecnej sytuacji, mogę odpowiedzieć na Pani dramatyczne (a i dość kłopotliwe) pytanie. Ale niejasno, bardzo niejasno, bowiem, nie wspominając już o przyszłości, która zagadkowo milczy, to i przeszłość nie przemawia do nas wyraźnie, nie artykułuje precyzyjnie swoich napomnień i wskazówek. Przeszłość przemawia symbolami, metaforami, jakimiś analogiami niejasnymi. Trochę jak poezja przemawia – bo bywa, że trochę bełkocze – nie wiedząc dobrze, co chce powiedzieć. Cóż więc mówi nam teraz, w swoim symbolicznym języku, przeszłość? Mówi, po pierwsze, że przelana krew to jest coś, co się narodowi opłaca – o tym już mówiliśmy w związku z Powstaniem Styczniowym. Z rozlanej krwi wyrastają nowe pomysły cywilizacyjne. Mówi, po drugie, że przelana wspólnie krew tworzy wspólnotę narodową – wprzód tworzy, a później jest jej spoiwem. I to też Powstanie Styczniowe dowiodło – to było wspólne przedsięwzięcie i wspólny bój szlacheckich synków, chłopców z dobrych domów i chłopców od warsztatów rzemieślniczych, ślusarzy, szewców i stolarzy. Warszawscy sztyletnicy, ci, co w 1863 zabijali zdrajców na ulicy, najdzielniejsi z powstańców, to była warszawska biedota. Ta wspólnota okazała się trwała, to przecież właśnie dlatego, że ona uformowała się w roku 1863, Piłsudski, który odziedziczył tę tradycję, mógł stać się w roku 1905 przywódcą robotniczym. A Solidarność przegrała, została spacyfikowana w grudniu roku 1981 właśnie dlatego, że nie udało się jej stworzyć nowej, trwałej, niezłomnej wspólnoty – krew nie została przelana albo przelano jej za mało. Przeszłość, nasza przeszłość narodowa, mówi, po trzecie, że jeśli chce się godnie istnieć, to trzeba coś, od czasu do czasu, tu, w naszych warunkach, między Moskalami a Prusakami – trzeba coś zaryzykować. Wszystkie nasze powstania – od Baru do Warszawy – to były imprezy ryzykanckie. Ja uważam, że na tym naszym ryzykanctwie nieźle żeśmy wychodzili. Nie ma wolności bez ryzyka, można nawet powiedzieć, że wolność, sama w sobie, to straszne ryzyko. Dzikie ryzykanctwo. Taka jest więc – może trochę niewyraźna – odpowiedź przeszłości na Pani pytanie. Nawet jeśli wreszcie się okaże, że wewnętrznych Moskali jest tutaj więcej niż nas, to może przyjdzie taka chwila, a może przyjść musi – że będziemy musieli trochę zaryzykować.”