Proszę się nie oburzać. W subcywilizacji, jaką cierpliwie i pracowicie, z krótkimi jeno przerwami, muruje się nam (trzy metry w głąb ziemi) w Polsce od 25 lat, to mało drapieżny tytuł.
A już na pewno – dla większości – nie bulwersujący.
Powiem więcej, to jest tytuł, który, jeśliby się pojawił w rządzących mediach, ja bym powitał z satysfakcją i zadowoleniem. Ja nawet sądzę, że my takie tytuły, jak się dobrze przyjrzeć, czytujemy już od jakiegos czasu, i to coraz częściej.
A budzą one moją satysfakcję nie dlatego, lub nie tylko dlatego, że mogą świadczyć o narastającym obłędzie ludzi przegranych, tendencji groźnej, ale jednocześnie obiecującej.
Po prostu oni się chyba jeszcze nie zorientowali, że istnieje cienka i trudna do zauważenia granica między strachem, który w obrabianych propagandą ludziach budzi wszechmoc kreowanych na ich użytek Wrogów Ludu, a dla tej wszechmocy podziwem.
Podziwem, zatrącającym nawet o tak wyraźną w tytule tej notki metafizykę.
Niech będzie, że metafizykę a la fantasy dla niewierzących, takie kilkudniowe sacrum w słoiku. Co z tego? U jednych właściwe zachowanie wymusza wychowanie, wiedza i wiara, a u innych moczenie nocne, plastry na odciski lub zmiana zdjęcia na spluwaczce.
Jeśli ktoś chciał bowiem ostatecznie skompromitować WSI i wszystkich, którzy pamięci tych rosyjskich, acz polskojęzycznych służb bronią, powinien spróbować ataku na symbolizujących likwidację WSI Macierewicza i Kaczyńskiego właśnie teraz.
Czyli zaraz po kompromitacji PO w aferze taśmowej oraz w trakcie kolejnej ofensywy bandytyzmu Rosji. Lepszej scenerii dla skuteczności inaczej chyba nie mógł wybrać.
Wyznawana przez Ruchańców, PO oraz jej kmieci wiara w objawioną na słynnych taśmach, „jebalniczą” prekognicję Sikorskiego to już nie jest biała, czarna, szara czy nawet tęczowa magia.
To jest magia różowa. Dla dzieci.
No więc dla wszystkich i do wszystkich, którzy w nią wierzą:
Lech lives on!
Yes!, yes!, yes!